9.11.2017

Od Sibil cd Louise

Lekcje mijały w miarę szybko. Kolejne dni kolejne lekcje. Do Dyrka czasem chodziłam, pogadać. Z nauczycielami tak samo było. Był wf, mieliśmy wybrać drużyny. Mnie to w sumie obojętnie, z kim będę. Byle żeby była E, a reszta się nie liczy. Graliśmy w nogę. E jest stała na bramce, ja w ataku. Lou był w drużynie przeciwnika. Chyba chciał trafić w bramkę, ale pech chciał, że dostałam w brzuch. Upadłam ma kolana i złapałam się za brzuch. Plułam krwią. Nauczyciel zareagował, E i tak samo reszta.
- Ślepy debilu jesteś bramka była gdzieś indziej!! - nawrzeszczała na niego Kate.
- Louise do dyrektora, chłopaki zabierzcie ja do higienistki. - jeden z chłopaków chciał mnie podnieść, ale nie mogli, bo za bardzo bolało.
- Zadzwonię po karetkę. - powiedziała E i wyjęła telefon. Udało im się położyć mnie na boku. Chciałam wstać, ale każdy ruch sprawiał mi ból. Po paru dłuższych minutach ratownicy już byli. Próbowali mnie powoli podnieść, gdy im się udało. Położyli mi zimny okład na moim fioletowym brzuchu. Dali jakąś maskę sprawdzali, czy jestem przytomna. Pozwolili jechać E ze mną.
***
Gdy trafiłam do szpitala, Erica wszystko powiedziała. Zrobili mi prześwietlenie coś tam w nim miałam. Chyba sobie mięśnie zerwałam. Okazało się też coś jeszcze.
- Byłaś w ciąży. To był pierwszy albo drugi miesiąc, ale poroniłaś, gdy dostałaś piłka. - analizowałam sobie słowa lekarza. Nie spałam z nikim prócz Louisa. Nie warto mu nic mówić, nie jestem pewna czy to na pewno on. Nie spałam z Dominikiem, ale miesiąc albo dwa. Eh nie rozumiem...
Z rozmyśleń wyrwała mnie Erica. Spojrzałam na nią. - Słyszałam co lekarz ci powiedział. Jakim cudem? Przecież prócz Lou z nikim nie spałaś chyba na pewno.. Nie zaraz, raz było z Clausem.. Eh.. Dobra nieważne, jak się czujesz? - słuchałam jej uważnie.
- Jest spoko, dziś mogę wyjść jak chce. Nie mów nic. - uśmiechnęłam się słabo.
***
W akademiku byłam chwilę przed osiemnastą, spotkałam po drodze Louisa. Stanął na chwilę.
- Może coś powiesz. Zerwałeś jej mięśnie, przez ciebie Sibil po... - mówiła do Lou, lecz jej przerwałam
- Erica, zamknij się. Mówiłam nie możesz o tym mówić. - wyminęłam go. - Nie musi przepraszać, to nic wielkiego. - dopowiedziałam odchodząc.
Gdy E pomogła dojść mi do pokoju. Musiała wracać do siebie. Wstałam i podeszłam powoli do lustra, podciągałam bluzkę i patrzyłam na brzuch. Miałam go owiniętego bandażem z zimnym okładem w środku. Ktoś pukał do drzwi. Opuściłam koszulkę.
- Czyżby Erica czegoś zapomniała. Erica czego zapomniałaś. - Gdy otworzyłam drzwi, stał w nich Louise.
- Jednak to ja, a nie Erica. - powiedział
- Czego chcesz? Nic od ciebie nie chce. Idź do Kendall. - chciałam zamknąć drzwi, ale zatrzymał drzwi.
- Zaraz do niej idę. Czego Erica ma mi nie mówić? - spytał poważnie
- Nieważne, a teraz żegnam. - otworzyłam drzwi, po chwili złapałam się za brzuch.
- Dobrze się czujesz? Choć, połóż się pójdę po Erice. - zrobiłam co powiedział, gdy poszedł, zadzwonił mój telefon. Wyświetlił się Damon.
- Hej Damon. Co lekarz ci powiedział, tak byłam w pierwszym albo drugim miesiącu ciąży, ale jak dostałam piłka nożna, to poroniłam. Eh nie wiem, pierwsze co to myślałam, że to Louisa. Naprawdę nie miałam pojęcia. Dobra kończę. - pożegnałam się z bratem i spojrzałam na drzwi, stal w nich Lou i E.
Lou niemal od razu poszedł. Wstałam i zadęłam bandaż, poszłam wziąć prysznic. Po nim wróciłam, ubrałam się, a E pomogła mi zrobić nowy okład oraz zabandażować. Dorobiłem Erice klucz do pokoju. Aby mogła wchodzić i wychodzić, kiedy chce. Położyłam się na łóżku i niemal od razu zasnęłam.

Tydzień później

Wróciłam już normalnie do szkoły. Przykładałam się do nauki i oraz zajęć. Nadrobiłam wszystko w kilka dni. Omijałam co po niektórych. Byłam tylko ja i Erica. Siedziałam przed szkołą jak w trasie.
- Erica, chciałbyś cofnąć czas, do momentu, kiedy się tu zjawiłaś. - powiedziałam
- Czasem tak. Jedziemy do domu najwyższy czas, daj kluczyki. - Wstałam i dałam kluczyki E. Poszłam za nią do samochodu, wsiadłam.
***
Leżałam na łóżku. Ciche dni tak się to chyba nazywa. Przykryłam się kocem, następnie wtuliłam w poduszkę i zasnęłam.

Louise?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz