9.10.2017

Od Louisa CD Sibil

Rano jak zwykle obudził mnie budzik. Wyłączając go zauważyłem, że mam SMS-a. Był od Sibil. Przeczytałem go i usunąłem. Ona to już zamknięty rozdział tak samo jak jej beznadziejni znajomi, którzy tylko ćpają i nic więcej.
Jak się już ogarnąłem to poszedłem na lekcję. Sibil jak zwykle, nie było. Żadna nowość. Pewnie imprezuje z resztą jak zwykle. To tylko kwestia czasu, aż ją wywalą za te wszystkie nieobecności.
Po lekcjach mieliśmy z chłopakami próbę, która była udana.

~~~~~~~~~TYDZIEŃ PÓŹNIEJ~~~~~~~~~

Dziś otwierali jakiś nowy klub. Może to być dobra okazja by wyjść z Kendall. Wyszukałem jej numer w telefonie i kliknąłem połączenie. Po kilku sygnałach odebrała.
-Już myślałam, że nie zadzwonisz. - Powiedziała.
-No wiesz? Ja bym nie zadzwonił? - Udałem smutek. -Dziś otwierają nowy klub. Co ty na to żebyśmy tam poszli?
-Jestem na tak. - Odpowiedziała.
-Bedę po Ciebie o 20:00. Tylko wyślij mi swój adres.
-Ok. To do zobaczenia. - Rozłączyła się.
Chwilę później przysłała mi swój adres.
Na wyjście do klubu ubrałem się w szarą koszulkę, czarne rurki i czarne botki.
Zgodnie z umówioną godziną przyjechałem po Kendall. Dziewczyna była już gotowa. Przywitaliśmy się pocałunkiem i pojechaliśmy do klubu. Jak się okazało na miejscu była tam Sibil i jej paczka. Kendall zaciągnęła mnie w ich stronę.
-Siema Kendall. - Powiedziała Sibil.
-Siema. - Odpowiedziała.
Kendall pocałowała mnie i poszła tańczyć.
-Skąd się znacie? - Zapytałem.
-Stare czasy. - Odpowiedziała Sibil.
Też trochę potańczyłem. Po jakiejś godzinie znalazłem Kendall w tłumie.
-Chodźmy gdzieś indziej. - Krzyknąłem żeby mnie słyszała w tym szumie.
-Ok.
Wyszliśmy z tego klubu i kierowaliśmy się do garażu.
-Skąd znasz Sibil? - Zapytałem.
-Kiedyś byłyśmy sąsiadkami i chodziłyśmy do tej samej szkoły. Ona myśli, że byłam ją przyjaciółką, i że nadal nią jestem a tak naprawdę tylko udawałam, dla zabawy, i dzięki temu, że byłam jej "najlepszą przyjaciółką" jej starzy dawali mi prezenty. - Zaśmiała się.
-Mądże rozegrane. Ale przecież twoi rodzice też są bogaci.
-No tak ale wiesz, od innych zawsze lepiej smakuje. - Puściła mi oczko. -A ty skąd ją znasz?
-Chodzimy razem do Akademii. - Otworzyłem drzwi od samochodu.
-Niech zgadnę, spałeś z nią.
Nie odpowiedziałem tylko się uśmiechnąłem, co oznaczało "tak".
Pojechaliśmy prosto do jej domu i od razu wylądowaliśmy w łóżku. Tak zawsze się kończy nasze spotkanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak się obudziłem to Kendall już nie było. Musiała obudzić się wcześniej. Jest dziś niedziela więc nie muszę się śpieszyć. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Śniadanie było już gotowe.
-Trzymasz się z paczką Sibil? - Zapytała.
-Z tymi ćpunami? W życiu. Jeszcze jak moje stosunki z Sibil były dobre to jakoś ich znosiłem ale teraz już tego nie musze robić więc mam ich gdzieś. - Wyjaśniłem siadając do stołu. -Niech robią sobie co chcą ale beze mnie. Nigdy nie byłem ich częścią. Takie towarzystwo mnie nie interesuje.
-Mnie też nie. - Kendall zgodziła się ze mną. -Nawet się nie spodziewałam, że kiedykolwiek jeszcze spotkam Sibil. Teraz chętnie powiedziałabym jej prawdę o tym co o niej myślę, ciekawa jestem jak by na to zaaregowała. Ale szkoda mi na to czasu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Poniedziałek i znów lekcje. Sibil wyjątkowo się pojawiła. Tak jak sama chciała ignorowałem ją. Co prawda nie robiłem tego bo ona tak chciała tylko dlatego, że już nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Było miło ale się skończyło. Niech się trzyma ze swoją paczką a mi nie zawraca głowy. Mnie już ich oczy nie zobaczą.
(Sibil?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz