Minął już miesiąc od mojej ostatniej rozmowy z Chole. Nie będę ukrywał, że bez żadnego kontaktu z nią było mi świetnie. Ten czas nie należał do nudnych. Zdążyłem zdradzić Kat z jej najlepszą przyjaciółką, która miała być druhną na naszym ślubie, a Kat nas nakryła i kazała nam się wynosić. Nie żałowałem jednak tego, ślub jest jednak nie dla mnie jak i stały związek. Zbyt dużo ładnych dziewczyn by być tylko przy jednej. Na dodatek przyszła do mnie jakaś dziewczyna o imieniu Nicole, która twierdzi, że jest moją siostrą, i że została oddana do adopcji bo tata nie chciał córki. To poprostu szczyt absurdu, jakieś brednie. A na koniec poznałem nową dziewczynę, ładną.
Korzystając z wolnego popołudnia, siedziałem na ławce w parku z butelką wody w dłoni. Popatrzyłem się za siebie i zobaczyłem Chloe, która się we mnie wpatrywała. Jak nasze spojrzenia się spotkały to ona po prostu uciekła. Ona chyba nigdy się nie odczepi. Wstałem z ławki i wróciłem do Akademii. Zauważyłem Chole siedzącą na murku ze słuchawkami w uszach. Podszedłem do niej.
-Czy ty zawsze musisz być na mojej drodze?! - Warknąłem.
-Masz rację. Zawsze stoję na twojej drodze, śledzę Cię. A teraz posłuchaj uważnie z łaski swojej bo usłyszysz to tylko raz. We wszystkim masz rację i przepraszam, już więcej nie zamierzam wchodzić Ci "w drogę". Odchrzań się od mnie. - Powiedziała po chwili ciszy i udała się do wnętrza Akademii.
Co za zołza. Dobrze, że się opamiętałem w czas i nie mam teraz z nią nic wspólnego. W dużej mierze zawdzięczam do Leonowi i trochę Louisowi. Teraz nie wyobrażam sobie siebie razem z nią. Nie wiem co mnie podkusiło by się z nią przespać tego wieczoru. Na pewno przyczynił się do tego alkohol ale przecież nie musiałem później nic robić.
Dobra już...nie ma co do tego wracać. Ważne jest teraz tylko to że już nic nas nie łączy.
Udałem się do swojego pokoju właczając Xboxa One. Wybrałem grę Fifę 18, którą udało mi się zdobyć przedpremierowo dzięki znajomością. Grałem bez przerwy do późnej nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rano jak zwykle udałem się na lekcje. Mijając na korytarzu Chole nawet nie zerknąłem w jej stronę. Jakby jej nie było. Nie ma co jej zaczepiać bo i tak zawsze jest to samo, docinki, kłótnie a następnie się rozchodzimy i od nowa to samo.
Stanąłem naprzeciwko sali gdzie zdjąłem gumkę do włosów z nadgarstka i związałem swoje włosy na tak zwanego samuraja.
(Chole?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz