Niezbyt ucieszyła mnie perspektywa tego, że na zadanie miałam opisać niedawną wycieczkę. Tym bardziej, że musiałam poprosić o pomoc Farrę - wszakże to ona była moją współlokatorką. Wiedziałam, że ona również nie zachwyci się tym pomysłem. Ale trudno, musiałam to zrobić.
Podeszłam do niej w szkole i powiedziałam jej o zadaniu. Powiedziała, że może robić je ze mną, ale raczej będzie marnym pomocnikiem, bo przez całą wycieczkę nie uważała. Trudno. Lepsze taka pomoc, niż żadna.
Umówiłyśmy się na popołudnie w świetlicy. Przyszłam tam wcześniej, wyjęłam wszystkie potrzebne notatki i rozłożyłam je na stoliku. Oprócz mnie było tutaj tylko kilka osób, odrabiających zadania, albo rozmawiających między sobą. Pilnował nas jeden nauczyciel, siedzący przy biurku w kącie i zajęty ocenianiem sprawdzianów. Jakby z oddali dobiegała mnie muzyka dochodząca z radia przyciszonego niemalże na minimum.
Spojrzałam na zegarek. Farra już powinna tu być. Czyżby wystawiła mnie do wiatru? W tym momencie dziewczyna weszła do świetlicy. Na początku mnie nie zauważyła, po chwili jednak się przysiadła.
- To od czego zaczynamy? - Zapytałam.
Farra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz