8.18.2017

Od Oshee

Siedzę tu już piętnaście minut i czuję każdą upływającą polowi sekundę, zaraz nie wytrzymam. Nie mam pojęcia dlaczego zawsze jest tak, że dłuży się czas gdy robimy lub uczestniczymy w czymś co nas kompletnie nie interesuje. Mam serdecznie dość słuchania historycznych bajek o wojnach i królach. Powoli położyłam się na ławce. Na szczęście Pani  Ambrosia Morgan była tak przejęta lekcją którą prowadziła, że kompletnie nie zauważyła tego, że wyciągam z mojej torby szkicownik. Niezgrabnie wyciągnęłam automatyczny ołówek z mojego lekko zniszczonego piórnika i zaczęłam nim rysować po kartce. Byłam tak zajęta gryzmoleniem w dzienniczku, że zapomniałam gdzie jestem i tym samym wpakowałam się w kłopoty. Z uwielbieniem patrząc się w kartkę lekko przygryzałam długopis który trzymałam w prawej dłoni. W tej chwili nie liczyło się nic innego, byłam ja, kartka i narzędzie rysujące. Tak jakbym była sama na sali, zero ludzi, zero szeptów. Nie zwróciłam uwagi na to, że historyczka do mnie podeszła.

Znalezione obrazy dla zapytania rysunek smoka w szkicowniku
- Panienko Moongernstern, wydaje mi się, ze na dzisiejszej lekcji nie rozmawiamy o grzybach i krasnoludkach, czyż nie ? - na sali rozległ się niewielki chichot ludzi siedzących na około mnie. Tylko jeden się nie śmiał, kątem oka zerknęłam na niego - on tylko trochę się zmarszczył, popatrzył przed siebie i lekko się uśmiechnął.
- Nie byłabym tego pewna, zważywszy na to, że niektórzy w tej sali mają własnie IQ poniżej IQ  krasnoludów. - warknęłam cicho spuszczając wzrok. Nauczycielka tego widocznie nie usłyszała, bo nie zwróciła mi uwagi na moją lekko bezczelną wypowiedź.
 - Oddaj mi proszę swój szkicownik, dostaniesz go po lekcjach jeśli będziesz przez następne dwadzieścia minut słuchać tego o czym mówię. - po czym popatrzyła na mnie z powagą
Dałam jej to o co mnie poprosiła. Oparłam następnie brodę na dłoniach i patrzyłam się w prost na tablicę. 

Kilka minut później 
Dźwięk dzwonka natychmiast podniósł uczniów z krzeseł. Ja powoli spakowałam swoje rzeczy i podążyłam w stronę biurka historyczki. Czekałam z boku, nauczycielka w tej chwili rozmawiała przez telefon, a ja musiałam czekać i słuchać. Gdy skończyła otworzyła szufladę. Szperając w niej chwilę, szybkim ruchem wyciągnęła moją własność i położyła na blacie.
- Następnym razem go tak szybko nie odzyskasz. Zajmij się na drugi raz lekcją a nie szkicowaniem i lekceważeniem mnie i lekcji. - powiedziała oschle ale w spokojnym tonie
- Przepraszam. - wzięłam szkicownik - Do widzenia. - odwróciłam się na pięcie i pognałam szybkim krokiem do wyjścia. Gdy przechodziłam przez drzwi jeszcze raz odwróciłam się w stronę nauczycielki i nie patrząc na tłok w korytarzu wpadłam na ucznia.
- Sorry, moja wina. Nie patrzyłam gdzie idę. - złapałam się za głowę i powoli schyliłam się po "dziennik" który wyleciał mi z rąk.

<Halo Ktosiu?>

3 komentarze: