7.14.2017

Od Leandera CD Sylvaina

Spoglądałem na czekającego w kolejce chłopaka, który stojąc w kolejce, wyraźnie próbował uspokoić skołatane czymś nerwy. Zacząłem zastanawiać się, czy właściwym będzie wyciąganie od chłopaka więcej informacji, jednak możliwość zniszczenia dzisiejszego dnia, skutecznie odpędziła ode mnie bolesne wątpliwości.
Jest za wcześnie, Leander.
Skinieniem głowy sam sobie przyznałem rację i przyparłem mocniej plecami do ściany. Ucieczka od ciężkich myśli wcale nie zakończyła się sukcesem, jedynie bardziej pogrążyła mnie w fakcie, że jestem w stanie kochać kogoś, kogo nie znam. Zacisnąłem usta w cienką linię, po raz ostatni chwytając się tej deski ratunku, jaką był fakt, że być może właśnie na tym polega miłość.
- Wszystko dobrze? - Sylvain, który skutecznie wytrącił mnie z równowagi dał mi do zrozumienia, że od dłuższego czasu musiał przyglądać się moim głębokim rozmyślaniom. Spojrzałem najpierw na chłopaka, następnie na dwa wafle, wypełnione zimnym kremem i uniosłem do góry kąciki ust.
- Jak najbardziej - w jedną dłoń chwyciłem loda, drugą splatając z chudymi palcami Sylvaina, właściwie bez celu ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu godnego miejsca miejsca zaczepienia, jakim okazał się ogromne, wesołe miasteczko.
- Idziemy? - spojrzałem na niego błagalnie, pewien, że i tak się zgodzi, wyższy spojrzał na mnie ze swego rodzaju politowaniem i uśmiechnął niemal pobłażliwie. Mocniej ścisnąłem ciepłą dłoń, pozwalając oddać się słodkiemu uczuciu bezpieczeństwa, jakim mogłem się cieszyć od ostatnich dwóch tygodni. Radosnym krokiem ruszyłem za starszym, który w czułym geście objął mnie jedną dłonią i poprowadził w stronę ogromnej kolejki górskiej. Spojrzałem na chłopaka zdezorientowanym wzrokiem, nie spodziewałem się, że pierwszym na co wpadnie będzie ogromna kolejka górska.
Oczywiście nie, że się bałem.
Ciemnowłosy mocniej ścisnął moją dłoń, przesuwając kciukiem po zarumienionych policzkach unosząc brwi do góry,
- Co Ty na to? - spytał, ale nie odpowiedziałem. Skinąłem jedynie głową, patrząc jak podchodzi do kasy po bilet. Wziął dwa i wrócił do mnie, oczywistym była świadomość chłopaka, co do mojego strachu i czułem się ogromnym szczęściarzem, u boku kogoś kto go rozumiał.
- Jestem za - oczywiście, że nie dałem za wygraną, nie byłbym sobą gdybym odpuścił. Szybko pokonaliśmy barierki by zająć miejsca w jednym z małych, błyszczących czerwonym lakierem wagoników, przełknąłem ciążącą mi gulę w gardle, pogrążając się w ciepłym uścisku chłopaka. Milo było czuć, że się nie wstydzi, że nie odrzuca mnie... przy innych.
Dobrze było czuć się akceptowanym.
Moje myśli szybko jednak zostały przyćmione przez rwące uczucie i mocniejszy wiatr we włosach.
Dalej samo poszło.

W ten oto sposób spędziliśmy cały dzień. Jak dzieci, oddając się najbardziej błahym przyjemnościom by chociaż na jeden dzień zapomnieć, kim tak naprawdę jesteśmy. Nie wiem kiedy ostatnio spędziłem tak wspaniały dzień u boku równie cudownej osoby, ale nie chciałem go kończyć. Do zmroku wędrując po nieznanym nam uliczkom poznawałem go, słuchałem opowieści z jego młodości, poznawałem rzeczy, które lubi lub wręcz przeciwnie, słuchałem o jego marzeniach i strachu, wiedziałem czego żałuje, co chciałby powtórzyć. Chciałem go spytać czy żałuje, że jest tu ze mną, nie z chłopakiem, którego kochał tak bardzo. Nie miałem jednak odwagi go o to spytać i odpuściłem sobie, pewien, że ten delikatny temat mógłby wszystko zepsuć, błądziłem więc tak między własnymi wątpliwościami, a tym najpiękniejszym dniem.
Nie zmarnuję go, nie mogę.
Mocniej wtuliłem się we własne źródło ciepła, kiedy kolejny podmuch wiatru omiótł moją skórę.
- Sylvain - zacząłem, chcąc przykuć jego uwagę - Dziękuję Ci za dzisiaj  - wsparłem głowę wygodniej na jego ramieniu. Wsłuchiwałem się w bicie jego serca i melodię, którą urwał nagle spoglądając na mnie.
- Nie dziękuj mi za to - mruknął jedynie, delikatnie wsuwając mi kosmyk włosów za ucho. Widziałem, że jest całkowicie pogrążony we własnych myślach, ale szczególnie mi to nie przeszkadzało.
- Kocham Cię, naprawdę, bardzo Cię kocham, wiesz?


Sylvain? xD
ten wytłuszczony druk to podpowiedź, że możesz o tym wspomnieć.
NIE PODOBA MI SIĘ, przepraszam za to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz